13:37
Posted by Insane
Makijaż zrobiony i wstawiony z kilku powodów:
- dotarło dzisiaj do mnie wyczekiwane zbiorowe Lucy Minerals II :)
- mam absolutnie dość deszczu i po raz pierwszy się poddaję - jadę do pracy tramwajem, a nie rowerem
- bardzo polubiłam się z cieniami Lucy
Twarz:
Lucy Minerals - Pale Olive
Lumiere - Baby Face (enhancer) - na zdjęciu go kompletnie zjadło, w rzeczywistości jest i sprawuje się pięknie jako delikatny róż :)
(znowu bez korektora, ani nic.... chyba z lenistwa już teraz ;) )
Oczy:
Lucy Minerals - Champagne
Lucy Minerals - Raisin
EDM - Dandelions
Usta:
Silk Natural - Precious
Standardowo przepraszam za dziwne/głupie miny... I jakieś krzywe te zdjęcia. No więc albo ja tak "pozuję" albo aparat trzymam krzywo ;)
09:35
Posted by Insane
Tak sobie myślę, że najwyższy czas coś wstawić... Niestety, pogoda dalej nie dopisuje (jak Boga kocham, od 1,5 tygodnia codziennie leje!), więc wstawiam coś, co już na Wizażu się pojawiło ;)
Na The She Space skusiła mnie Gosia. Postraszyła mnie, że firmę zamykają, a cienie ponoć mają super. Czegóż mi więcej trzeba? Mi, jako cienioholiczce? Oto, co zdołałam upolować - i wcale nie żałuję!
Lucky Charm - czerń z fioletowymi drobinkami. Trochę giną te drobinki przy roztarciu na dłoni, ale na Mixing Medium lub czarnej bazie efekt powinien być całkiem ciekawy :)
Far Too Fablous - kojarzy mi się z farbką z dzieciństwa o nazwie Błękit Paryski intensywny, chłodny odcien niebieskiego
Can't Hide From Karma -chabrowy? Przynajmniej tak mi się wydaje
Ethernal Winds - jasny, chłodny beż (łosoś?) z dużą ilością drobinek. Fajny jako rozświetlacz, cień bazowy albo po prostu taki na co dzień, kiedy nie mamy pomysłu czym się wymaziać
Girls With Attitude - buraczkowy, bordowy, trochę przybrudzony, trochę złamany, ale wciąż intensywny, dość... mroczny?
Root of Evil - czerń z fioletowo-niebieskimi drobinkami. Jakoś większą przyczepność mają, niż w przypadku Lucky Charm
Driven by Instinct - rozbielony fiolet, taki... lawendowy. Dobrze, że ma w sobie drobinki, bo matowy byłby... mdły.
Art of Noise - ciemna, szmaragdowa zieleń z mnóstwem różnokolorowych drobinek (ale głównie fiolet i niebieskości). Ciekawy, ale chyba trudny w noszeniu Dark Secret - ciężki do opisania... szaro-mglisto-niebiesko-sinawy kolor? Przypomina mi trochę jakąś głębię morza, czy coś innego mroczno-głębinowego
Tined Wisdom - piękny fiolet z srebrzystym połyskiem
Party For One - po prostu brąz... taki kawowy, przyjemny i uniwersalny
After The Kiss - fuksjowy róż, średnio intensywny, bardzo... kobiecy
School Girl - po prostu lekki, chłodny róż, niewinny i całkiem uroczy
Old Smoky - odcień z kategorii nie-wiadomo-jakiej przybrudzony, mglisty, szarawo-fioletowy.. taki nijaki
Just Not Right - po prostu skrzące sreberko, dość delikatne, na co dzień lub na MM - wieczorowe. Ale nie karnawałowe
Tear Jerk - granat przybrudzony fioletową szarością... Błękit pruski??
Wasted Space - intensywny, wiosenny zielono-oliwkowo-złotawy. Odrobinę podobny do Kinky z PL, ale dużo łatwiejszy w aplikacji i bardziej zielony, niż złoty. Przyjemny.
Lucifer's Chariot - piękny malinowo-truskawkowy taki soczysty... kojarzy mi się z sorbetem owocowym..
Step To It - łososiowo-beżowo-brązowy, delikatny, dość jasny, chyba dla każdego. Uniwersalny brązik przyda się.
Boogie On Man - troszkę jaśniejszy od Just Not Right, ale generalnie niewiele się różnią. Po prostu sreberko, tutaj wyjątkowo dzienny odcień, ale raczej taki, jakich wiele
Shattered Destiny - fajny, chłodny, jasny różyk, zależnie od światła wpadający w fiolet
First Class Con - taki bardzo... cielisty. Chyba jedynie jako cień bazowy, gdyby był bez drobinek - mógłby robić niektórym za podkład
Pageant Princess - wyblakły, słodki róż.. Rzeczywiście taki dla księżniczki ;)
Naughty Neighbour - nic niegrzecznego w tym cieniu nie widzę ;) średnio ciemny brąz, chłodny, raczej bez tendencji do ocieplania się (za co wielki plus!), uniwersalny - i do cieniowania i na całą powiekę. Eye of The Storm - ciemnozielony, wręcz czarnawy, malachitowy, piękny!
Make Em Dance - ciekawy, jasny fioletowo-beżowo-łososiowy z srebrzystym blaskiem? Nie umiem opisywać takich kolorów..
Center Of The Universe - złotko z odrobiną brzoskwinki, ale wciąż chłodne
Asylum - piękny, mocno skrzący, intensywny odcień czerni z ziemno-zielonymi drobinkami
Empty Promise - fioletowo-srebrzysty, zależnie od padania światła również fioletowo-fuksjowy (choć z przewagą fioletu, zdecydowanie).
Touched by Truth - beżowo-złoty, po prostu
Cabana Boy - ciekawy odcień, ale raczej mało twarzowy taki patynowy - seledynowa zieleń z podtonem niebieskim, dość mdły, prawie całkiem matowy, rzeczywiście pasowałby na koszulkę hawajską
Stillest of Silence - coś pomiędzy beżo-złotkiem, a skrzącym brązem One Mystical Journey - piękny odcień ciemniejszego fioletu stłumionego srebrzystym blaskiem taki... wieczorowy. Widzę go do eleganckiej, balowej sukni i kieliszka szampana w dłoni pięknej, niezależnej kobiety.
Broken Rules - kolejne złotko, takie nie-wiadomo-jakie trochę beżu, trochę brązu, trochę łososia. A całość wyjątkowo przyjemna, codzienna, ale nie nudna
Haunted Moon - granatowo-niebiesko- szafirowy, w odcieniu pięknej, głębokiej nocy
Next Stop Oz - po prostu intensywna zieleń, taka choinkowa, chłodna, butelkowa
Bright Outlook - żółti-złoty, taki słoneczny... Bardziej żółty, niż zwykłe złotko, ale jednocześniej bardziej złoty, niż zwykły żółty, nie tak intensywny jak np. Butterfly Kisses z EDM, więc łatwiej go przemycić w makijażu
Rock And Roll - śliwkowo-szaro-brunatno-jakiśtam. Ja nie wiem, jak cień ma w sobie "Rock", to jest właśnie przybrudzoną szarą śliwką trochę gotycki, intensywny, ale mało skrzący jak na rockowy odcień
Glossed Over - ciekawy, łososiowy kolorek z chłodno-niebiesko-fioletowo-srebrnym blaskiem
Gothic Glamour - jak dla mnie mało gotycki ;) po prostu ciemniejszy brąz, dość skrzący, może z odrobiną fioletu gdzieś tam na dalszym planie. Jakoś tak... mało mroczny, choć fajny brązik Zdjęcie zbiorowe ;)Cóż mogę dodać. Z cieni jestem bardzo zadowolona, wszystkie są dobrze napigmentowane, dobrze się nakładają, na bazie bez problemu wytrzymują cały dzień. Po prostu porządne mazidła :)
Jak widać - niektóre słoiczki nasypane są aż po sam brzeg, a inne do połowy - ale jakby nie patrzeć dalej jest to ogromna ilość prochu do zabawy ;)
Mam nadzieję, że firma TSS nie zwinie się tak szybko, jak planowała. Chętnie bym do nich jeszcze wróciła.